czwartek, 31 stycznia 2013

Fava aglio, olio e peperoncino



Po czym rozpoznać zbliżający się egzamin? Po stosach książek zalegających wokół łóżka? Po podkrążonych oczach? Po porozrzucanych wszędzie kserówkach, notatkach i skryptach? Dobry żart.
Studenckie mieszkania nigdy nie są tak czyste jak przed zbliżającą się sesją. I im termin egzaminu jest mniej odległy tym bardziej brać studencka nabiera ochoty do sprzątania. Nie ominęła ona i mnie. Mieszkanie lśni czystością (a przynajmniej lśniło w niedzielę, bo w nieznany sposób bałagan znów zaczął narastać…), zaległe pranie sprzed dwóch tygodni schnie, zrobiłam przegląd lodówki i zaplanowałam obiady na cały tydzień.
Zu też się uczy. I tak np. wczoraj goliła swoje skarpetki (???). Aż wolę nie wiedzieć, co jeszcze robi za zamkniętymi drzwiami swojego pokoju ;)
Ja z braku pomysłów na lepsze zagospodarowanie czasu przeznaczonego na naukę posegregowałam notatki z całego semestru (z wszystkich przedmiotów of kors), zrobiłam półroczny przegląd kosmetyków, zaczęłam z nową wnikliwością studiować strony ZSK i BU. No i oczywiście gotowałam. Bo tylko dobrze odżywiony mózg jest w stanie prawidłowo wchłaniać wiedzę…

Dzisiejsza propozycja to połączenie mojego ulubionego „sosu” do makaronu i znalezionego w zamrażarce bobu. Naprawdę pyszne! Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że bób może smakować aż tak bardzo. Ta wersja zdecydowanie zwycięża zarówno z tradycyjnym bobem z prażoną tartą bułką, jak i z opcją z cebulką i zasmażką.


FAVA AGLIO, OLIO E PEPERONCINO
½ opakowania mrożonego bobu (ok. 200g)
½ łyżeczki soli
1 łyżka oliwy z oliwek
5 ząbków czosnku
1 ostra papryczka (suszona)
kolorowy pieprz

Bób ugotowałam w osolonej wodzie. W tym czasie na patelnię wlałam oliwę, dodałam pokrojony w plasterki czosnek i papryczkę (UWAGA! Moja papryczka jest bardzo ostra, dlatego nie rozkrawałam jej). Smażyłam, aż czosnek ładnie się zrumienił i zrobiły się z niego takie chrupki. Wyjęłam z sosu papryczkę (normalnie zostawiam pokrojone kawałki chili, ale ta naprawdę jest zbyt pikantna). Bób odcedziłam, wymieszałam z oliwą. Podawałam posypane świeżo mielonym pieprzem.


Pamiętajcie, NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!

I jeszcze na koniec, znowu GaGa:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz