Po czym rozpoznać zbliżający się egzamin? Po stosach książek
zalegających wokół łóżka? Po podkrążonych oczach? Po porozrzucanych wszędzie
kserówkach, notatkach i skryptach? Dobry żart.
Studenckie mieszkania nigdy nie są tak czyste jak przed
zbliżającą się sesją. I im termin egzaminu jest mniej odległy tym bardziej brać
studencka nabiera ochoty do sprzątania. Nie ominęła ona i mnie. Mieszkanie lśni
czystością (a przynajmniej lśniło w niedzielę, bo w nieznany sposób bałagan znów
zaczął narastać…), zaległe pranie sprzed dwóch tygodni schnie, zrobiłam
przegląd lodówki i zaplanowałam obiady na cały tydzień.
Zu też się uczy. I tak np. wczoraj goliła swoje skarpetki
(???). Aż wolę nie wiedzieć, co jeszcze robi za zamkniętymi drzwiami swojego
pokoju ;)
Ja z braku pomysłów na lepsze zagospodarowanie czasu
przeznaczonego na naukę posegregowałam notatki z całego semestru (z wszystkich
przedmiotów of kors), zrobiłam półroczny przegląd kosmetyków, zaczęłam z nową
wnikliwością studiować strony ZSK i BU. No i oczywiście gotowałam. Bo tylko
dobrze odżywiony mózg jest w stanie prawidłowo wchłaniać wiedzę…
Dzisiejsza propozycja to połączenie mojego ulubionego „sosu”
do makaronu i znalezionego w zamrażarce bobu. Naprawdę pyszne! Szczerze mówiąc,
nie spodziewałam się, że bób może smakować aż tak bardzo. Ta wersja
zdecydowanie zwycięża zarówno z tradycyjnym bobem z prażoną tartą bułką, jak i
z opcją z cebulką i zasmażką.
FAVA AGLIO, OLIO E
PEPERONCINO
½ opakowania mrożonego bobu (ok. 200g)
½ łyżeczki soli
1 łyżka oliwy z oliwek
5 ząbków czosnku
1 ostra papryczka (suszona)
kolorowy pieprz
Bób ugotowałam w osolonej wodzie. W tym czasie na patelnię
wlałam oliwę, dodałam pokrojony w plasterki czosnek i papryczkę (UWAGA! Moja papryczka
jest bardzo ostra, dlatego nie rozkrawałam jej). Smażyłam, aż czosnek ładnie
się zrumienił i zrobiły się z niego takie chrupki.
Wyjęłam z sosu papryczkę (normalnie zostawiam pokrojone kawałki chili, ale ta
naprawdę jest zbyt pikantna). Bób odcedziłam, wymieszałam z oliwą. Podawałam
posypane świeżo mielonym pieprzem.
Pamiętajcie, NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!
I jeszcze na koniec, znowu GaGa: