sobota, 1 marca 2014

Jarmuż z bulgurem

Dzisiaj na obiad, po raz ostatni w tym sezonie, jarmuż. Trzeba będzie poczekać do lipca na kolejną dawkę szoczystozielonych, karbowanych liści. 
Z racji tego, że miało to być ostatnie jarmużowe danie tej zimy chciałam ugotować coś innego niż klasyczny jarmuż z czosnkiem albo koktajl z bananem. 
Inspirowałam się tym przepisem Maddy.

JARMUŻ Z KASZĄ BULGUR

Kasza:
1/2 szklanki kaszy bulgur 
3 łyżki rodzynek
1/4 łyżeczki soli morskiej
1 szklanka wody

Do rondelka z grubym dnem wrzuciłam kaszę i prażyłam przez kilka minut, aż zrobiła się nieprzezroczysta. Dodałam rodzynki, sól i wodę, gotowałam na małym ogniu do czasu, kiedy kasza wchłonęła wodę (ok. 15 minut)

Jarmuż
wielka miska jarmużu (ok. 7 - 8 szklanek już obranych i posiekanych liści)
1 duża cebula
1 szklanka orzechów ziemnych (niesmażonych i niesolonych)
1/2 puszki mleka kokosowego
1/4 łyżeczki morskiej soli
1/2 łyżeczki curry

Z jarmużu powycinałam łodygi, porwałam listki na mniejsze kawałki. W dużym garnku zagotowałam wodę (mniej więcej 3 - 4 cm), dodałam jarmuż i gotowałam pod przykryciem, aż ugotował się na al dente, w między czasie jarmuż zmniejszył objętość 2 - 3-krotnie. Dokładnie odcedziłam i przelałam zimną wodą (żeby zachował ładny zielony kolor).
Na dużej patelni uprażyłam razem z solą pokrojoną w kostkę cebulę, wrzuciłam orzechy i smażyłam przez kilka chwil. Dodałam jarmuż, curry i mleko kokosowe, podgrzewałam do połączenia się składników i zagotowania



P.S. Pamiętajcie, NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU! (bo będziecie żałować, że nie gotowaliście tak jarmużu przez cały sezon)

Jako że nadal 1 marca drugi utwór Panien Wyklętych, tym razem "Modlitwa dziewczyńska"


piątek, 28 lutego 2014

Jagodowe muffiny


Tak, to ONA. Już jest. Wiosna. W tym roku wyjątkowo wcześnie i wyjątkowo pięknie się zaczyna. Więc cieszmy się nią, póki trwa.

Z okazji weekendowego pieczenia na stole pojawiły się babeczki. Miękkie, słodkie, jagodowo - czekoladowe. Czego chcieć więcej od muffinów?

MUFFINY JAGODOWE

2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1 szklanka mleka (u mnie domowe sojowe)
1 słoik (200 ml) jagód (pasteryzowane bez cukru)
1 łyżka karobu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu jabłkowego
8 daktyli

Daktyle zamoczyłam w ciepłym mleku sojowym, zmiksowałam po ok. pół godziny. Dodałam ocet i jagody (razem z sokiem), wymieszałam dokładnie. Do miski wrzuciłam suche składniki, połączyłam z mokrymi. Ciastem napełniłam foremki, wyszło mi z tej ilości ciasta 12 babeczek. Piekłam je przez 20 minut (do suchego patyczka) w piekarniku nagrzanym do 180 st.


P.S. Na wszelki wypadek NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU! Bo możecie sobie pobrudzić język od jagód ;P

Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w kąciku muzycznym Maleo Reggae Rockers & Panny Wyklęte i piosenka "Noc". Najbardziej poruszająca z całej płyty. Warto posłuchać, przemyśleć i PAMIĘTAĆ.


wtorek, 28 stycznia 2014

Żurek z grzybami

Postawiłam przed sobą wyzwanie i po raz kolejny spróbowałam upiec chleb na zakwasie. Wcześniej za każdym razem wychodził albo twardy gniot albo zakalec. Innych opcji nie było. A tu nagle, niespodziewanie, NARESZCIE udał mi się pyszny razowy chlebek. Pięknie wyrośnięty, lekko kwaskowy, z cudnie chrupiącą skórką. Zniknął już prawie cały :)
Skutkiem ubocznym produkcji chleba był cały słoik zakwasu, który "jakoś" trzeba było zużyć, bo do chleba potrzebne jest tylko kilka łyżek. Powstał najpyszniejszy żurek jaki jadłam, dość kwaśny, gęsty, bardzo sycący. Podawany z ziemniakami pieczonymi w ziołach to po prostu mistrzostwo świata.

ŻUREK


  • 1 szklanka razowego zakwasu żytniego
  • 0.5 l bulionu warzywnego (zawsze gotuję na raz duży garnek bulionu, przelewam go do półlitrowych słoików i zamrażam. Jest potem świetną podstawą wielu zup)
  • duża garść suszonych grzybów
  • 1 łyżeczka suszonego majeranku
  • 3 ząbki czosnku
Zaczęłam wszystko od przygotowania zakwasu. Do 2 łyżek mąki żytniej (typ 2000) wlałam ok. 0.5 szklanki wody, przykryłam gazą i odstawiłam w ciepłe miejsce. Zakwas mieszałam 2 razy dziennie, raz dziennie dodawałam łyżkę mąki i troszkę wody. Ukiszenie mąki trwa około tygodnia, gotowy zakwas lekko się pieni, ma kwaśny smak i zapach od winno-owocowego przez octowy aż do acetonowego. Ogólnie zakwas trudno jest popsuć. Dopiero gdy zakwitnie na nim pleśń nie nadaje się do użycia. Po tygodniu kiszenia zakwas można włożyć do lodówki i przechowywać go przez kolejny tydzień. Można go też zamrozić.

Grzyby zalałam szklanką wrzącej wody i ostawiłam na ok. godzinę. Rozmrożony bulion wymieszałam z grzybami (i wodą z ich moczenia) i gotowałam przez kilkanaście minut, aż grzyby stały się miękkie. Dodałam roztarty w palcach majeranek i rozgnieciony czosnek. Na koniec wlałam zakwas i ciągle mieszając, aby nie powstały grudki, zagotowałam. Podawałam z ziemniakami, posypany zieloną pietruszką (jak 95% moich obiadów ;) ).

P.S. Ale pamiętajcie, nie ryzykujcie i NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!!!

Dzisiaj w kąciku muzycznym Habakuk piosenka "Słoik" z najnowszej płyty "Sztuka ulotna". Piękna animacja, warto obejrzeć choćby tylko dla niej.


niedziela, 26 stycznia 2014

Ciecierzyca glazurowana

Zawsze bardzo lubiłam połączenie mięsa i owoców. Po przejściu na wege bardzo brakowało mi "tych" smaków, ale na szczęście nauczyłam się je odtwarzać. Fasolę Jaś z cebulą i suszonymi śliwkami mogłabym jeść codziennie.
Dzisiaj ciecierzyca glazurowana powidłami morelowymi. Powidła wysmażałam osobiście latem, nie dodałam do nich ani grama cukru ;) Danie jest bardzo proste, bardzo szybkie i bardzo pyszne.

GLAZUROWANA CIECIERZYCA


1 szklanka ugotowanej ciecierzycy
3 - 4 łyżki powideł morelowych
1/4 szklanki wody
1/4 łyżeczki morskiej soli
1/4 łyżeczki świeżo mielonego czerwonego pieprzu

Na rozgrzaną patelnię wrzuciłam ciecierzycę, dodałam sól i pieprz, smażyłam kilka minut, aż się zrumieniła. Powidła rozpuściłam w wodzie i wlałam na patelnię. Dusiłam przez chwilę, dopóki nadmiar wody nie odparował. Podawałam z rachityczną zieloną pietruszką wyhodowaną na parapecie i żytnim razowcem-zakwasowcem.

P.S. Tylko pamiętajcie, NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!

I na koniec troszkę muzyczki. Nie wiem jak to się stało, ale na blogu nie pojawił się jeszcze Włochaty. Dziwne to, bo zajmuje chyba główne miejsce na mojej playliście. Tak więc dzisiaj "Bitwa toczy się dalej".
"... marzenia nie umierają, to my zapominamy..."


sobota, 25 stycznia 2014

Musztardowa brukselka

Dzisiejszy przepis pochodzi z ostatniego numeru "Palce lizać". Nieznacznie tylko zmieniłam proporcje, wszystkie składniki pozostały takie same. 
Musztarda i brukselka pasują do siebie idealnie, jeśli Wam również zasmakuje warto spróbować patentu sojaturobie. Jest to mój brukselkowy faworyt. Jeszcze jedna korzyść z przygotowania tego dania (oprócz fenomenalnego smaku oczywiśćie)? Miło jest czuć ciepło pracującego piekarnika, kiedy za oknem taki mróz ;)

PIECZONA BRUKSELKA


0.5 kg brukselki (4 - 5 sporych garści)
3 - 4 kromki chleba (u mnie domowy żytni 100% razowy)
3 cebulki
3 łyżki musztardy (jaką lubicie, ja dałam pół na pół sarepską i francuską)
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1/4 łyżeczki soli morskiej
1 łyżka soku z cytryny

Brukselkę obrałam z zewnętrznych, brzydkich liści, przekroiłam na połówki i dokładnie umyłam.Cebulę obrałam, posiekałam w piórka. Chleb pokroiłam w kostkę. W naczyniu żaroodpornym wymieszałam musztardę, oliwę, sól i sok z cytryny. Dodałam warzywa i chleb, dokładnie połączyłam z sosem. Piekłam w średnio nagrzanym piekarniku (ok. 170 st.) aż brukselka zrobiła się miękka (ale nie ciapowata, taka raczej al dente), a grzanki się zrumieniły.

P.S. Na wszelki wypadek nie ryzykujcie i NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!!!

PPS. No i OFC muzyczka na koniec, dziś Leniwiec, płyta "Rozpaczliwie wolny" z repertuarem Stachury, tegoroczny Woodstock.


niedziela, 8 grudnia 2013

Racuszki dyniowe

Za oknem zimno i mroźno, chciałoby się zjeść coś ciepłego i pachnącego przyprawami. Idealnym rozwiązaniem są dyniowe racuchy z prażonymi jabłkami.


RACUCHY
1 łyżka (25 g) świeżych drożdży
1 szklanka musu dyniowego
1.5 szklanki mąki gryczanej
1 szklanka letniej wody
szczypta soli
1 łyżeczka brązowego cukru
1 gwiazdka anyżu

Drożdże wymieszałam z cukrem, dodałam łyżkę mąki i trochę wody, aż zaczyn uzyskał konsystencję gęstej śmietany. Odstawiłam w ciepłe miejsce na 20 minut.
W tym czasie obrałam upieczone w piekarniku dynie i zmiksowałam je na gładką masę. Akurat do tego przepisu użyłam pół na pół dyni Hokkaido i Muscat de Provence. Hokkaido jest intensywnie orzechowa (szczególnie po upieczeniu) i niezbyt wilgotna, natomiast Muscat de Provence ma bardzo słodki smak i delikatny owocowy aromat. Jak dla mnie jest to idealne połączenie do wszelkich wypieków.
Do gotowego zaczynu dodałam dynie, resztę mąki, sól i wodę, mieszałam do uzyskania gęstego ciasta, które można nakładać łyżką. Na końcu zmiażdżyłam w moździerzu gwiazdkę anyżu i dodałam ją do ciasta. Zostawiłam do wyrośnięcia na około godzinę.
Suchą, teflonową patelnię bardzo mocno rozgrzałam i nakładałam na nią ciasto (ok. 1 czubata łyżka na 1 racuszka). Zmniejszyłam gaz i piekłam aż do zrumienienia, z obu stron.

PRAŻONE JABŁKA
2 średnie jabłka (KWAŚNE!)
8 daktyli
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki wody
2 łyżki zmielonych orzechów włoskich

Jabłka pokroiłam w kostkę, daktyle w plasterki. Rondelek z grubym dnem mocno rozgrzałam, wrzuciłam do niego owoce, cynamon i wodę, prażyłam przez kilka minut, aż jabłka stały się szkliste. Po zdjęciu masy z ognia dodałam orzechy i wymieszałam.


Piękne pomarańczowe racuszki i pachnące cynamonem jabłka są dla mnie idealnym połączeniem na drugie śniadanie. Ale na wszelki wypadek nie ryzykujcie i NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!!!

niedziela, 6 października 2013

Okaracznica, czyli "jajecznica" bez jajek

 Nie pisałam dłuuugo, wiem. No bo o czym? Letnia kuchnia jest tak prosta, że naprawdę nie warto było sobie zawracać głowy. Każdy wpis wyglądałby tak samo: znajdź w ogrodzie warzywo na które masz ochotę i zjedz je na surowo/ ugotuj/ uduś/ upiecz. I tyle. Ewentualnie dodaj trochę kaszy. Mimo, że pozornie wszystkie wakacyjne obiady były takie same w ogóle mi się to nie nudziło. Wcale, a wcale! Różnorodność owoców i warzyw zaspokoiła moje podniebienie i teraz pozostaje tylko z niecierpliwością oczekiwać na następne lato. No i oczywiście korzystać z zapasów.

Dzisiaj śniadaniowa "jajecznica".Jej bazą jest okara - zmielona soja, która pozostała po przygotowaniu mleka sojowego. Żółciutki kolor to oczywiście kurkuma, a jajeczny posmak, to czarna sól - kala namak. Dzięki dużej zawartości siarki ma charakterystyczny smak i zapach jajka. Jeśli nigdy nie próbowaliście, szczerze polecam. Można ją kupić w sklepach ze "zdrową żywnością" i oczywiście na allegro.


OKARACZNICA

5 łyżek okary sojowej
1 średnia cebulka
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki czarnej soli
świeżo mielony pieprz

Cebulę pokroić w kostkę, uprażyć na suchej patelni, zalać odrobiną wody i dusić do miękkości. Dodać okarę, kurkumę i sól, smażyć przez kilka minut. Podawać na toście z razowego chleba, obficie posypaną grubomielonym pieprzem. Świetnie smakuje z pomidorem i ogórkiem małosolnym


P.S. Pamiętajcie, NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!!!

P.P.S I jeszcze w temacie siarki. Tak wiem, nie zgadzam się z treścią tej piosenki, ale Smalec też już nie, a mimo to nadal ją grają (Woodstock'11 <3 ) Poza tym ten baaaas!!!!