Postawiłam przed sobą wyzwanie i po raz kolejny spróbowałam upiec chleb na zakwasie. Wcześniej za każdym razem wychodził albo twardy gniot albo zakalec. Innych opcji nie było. A tu nagle, niespodziewanie, NARESZCIE udał mi się pyszny razowy chlebek. Pięknie wyrośnięty, lekko kwaskowy, z cudnie chrupiącą skórką. Zniknął już prawie cały :)
Skutkiem ubocznym produkcji chleba był cały słoik zakwasu, który "jakoś" trzeba było zużyć, bo do chleba potrzebne jest tylko kilka łyżek. Powstał najpyszniejszy żurek jaki jadłam, dość kwaśny, gęsty, bardzo sycący. Podawany z ziemniakami pieczonymi w ziołach to po prostu mistrzostwo świata.
ŻUREK
- 1 szklanka razowego zakwasu żytniego
- 0.5 l bulionu warzywnego (zawsze gotuję na raz duży garnek bulionu, przelewam go do półlitrowych słoików i zamrażam. Jest potem świetną podstawą wielu zup)
- duża garść suszonych grzybów
- 1 łyżeczka suszonego majeranku
- 3 ząbki czosnku
Zaczęłam wszystko od przygotowania zakwasu. Do 2 łyżek mąki żytniej (typ 2000) wlałam ok. 0.5 szklanki wody, przykryłam gazą i odstawiłam w ciepłe miejsce. Zakwas mieszałam 2 razy dziennie, raz dziennie dodawałam łyżkę mąki i troszkę wody. Ukiszenie mąki trwa około tygodnia, gotowy zakwas lekko się pieni, ma kwaśny smak i zapach od winno-owocowego przez octowy aż do acetonowego. Ogólnie zakwas trudno jest popsuć. Dopiero gdy zakwitnie na nim pleśń nie nadaje się do użycia. Po tygodniu kiszenia zakwas można włożyć do lodówki i przechowywać go przez kolejny tydzień. Można go też zamrozić.
Grzyby zalałam szklanką wrzącej wody i ostawiłam na ok. godzinę. Rozmrożony bulion wymieszałam z grzybami (i wodą z ich moczenia) i gotowałam przez kilkanaście minut, aż grzyby stały się miękkie. Dodałam roztarty w palcach majeranek i rozgnieciony czosnek. Na koniec wlałam zakwas i ciągle mieszając, aby nie powstały grudki, zagotowałam. Podawałam z ziemniakami, posypany zieloną pietruszką (jak 95% moich obiadów ;) ).
P.S. Ale pamiętajcie, nie ryzykujcie i NIE PRÓBUJCIE TEGO W DOMU!!!
Dzisiaj w kąciku muzycznym Habakuk piosenka "Słoik" z najnowszej płyty "Sztuka ulotna". Piękna animacja, warto obejrzeć choćby tylko dla niej.